Odkąd tylko pamiętam, uwielbiałam niemieckie słodycze. Zawsze wyróżniały się jakością oraz wyjątkowym smakiem. Moja mama pracuje w Niemczech jako opiekunka do starszych osób i często przywozi mi moje ulubione żelki oraz czekolady. Ostatnio, zaczęły mi bardzo smakować praliny z nadzieniem tofii, które w polskim wydaniu mają całkowicie odmienny skład, a co za tym idzie – smak. To trochę nieuczciwe, że firmy produkujące artykuły spożywce, zmieniają składy, mimo zachowania takich samych opakowań. To wprowadza klienta w błąd.
Rosnący popyt wśród Polaków na niemieckie łakocie
Wczoraj mama do mnie dzwoniła i prosiła, abym się zastanowiła, jakie ma mi przywieźć słodycze. Na pewno poproszę ją o zakup trzydziestu czekoladek znanej firmy, których smaki występują w polskich sklepach w bardzo okrojonej formie. W Polsce czekoladki są tylko mleczne, orzechowe, bakaliowe i z nadzieniem truskawkowym. W Niemczech czekoladki te występują w bardzo ciekawych odsłonach: z nadzieniem truflowym, kokosowym, rumowym, anyżowym i ciasteczkowym. Zauważyłam, że nawet ilość orzechów w czekoladzie wyprodukowanej dla polskiego konsumenta jest dwukrotnie mniejsza. Takie dobre słodycze z Niemiec kosztują tyle, co w Polsce. Podobnie wychodzi, jeżeli niemieckie produkty zamawia się ze sklepów online, niektóre słodycze nawet są tańsze. Powiem mamie, żeby kupiła też dwadzieścia paczek moich ulubionych żelków w kształcie misiów, bo w polskiej wersji mają dużo mniej soku i witamin. Zależy mi jeszcze na ciasteczkach korzennych, które kojarzą mi się z okresem dzieciństwa. Smak tych łakoci przywołuje u mnie wspaniałe wspomnienia. Nie chcę, żeby mama dużo dźwigała, dlatego zamówię u niej tylko cztery paczki ciastek.
Nie muszę mamie mówić, żeby kupiła też mieloną kawę, która smakuje najlepiej na świecie. Mam za dwa dni będzie wracać do kraju, więc mam jeszcze czas, jakby mi się coś przypomniało. Bardzo lubię niemieckie napoje gazowane popularnego producenta, bo w przeciwieństwie do polskiej wersji – nie zawierają aspartamu i syropu fruktuzowo-glukozowego. Napoje są jednak zbyt ciężkie, żeby je przywozić z Niemiec, jeżeli wraca się polskim autokarem. Zazwyczaj, zamawiam napoje o smaku mandarynkowym na stronie sklepu online z niemieckimi artykułami spożywczymi.